Psychologiczny slasher

Psychologiczny slasher

Jakiś czas temu reżyser Ti West przedstawił światu “X”. Mocno erotyczny retro slasher, który zebrał całkiem dobre recenzje. Od razu po zakończeniu zdjęć przystąpił do produkcji “Pearl”, czyli prequelu owego filmu.

Jest rok 1918, kończy się pierwsza wojna światowa. Młoda dziewczyna, tytułowa Pearl, mieszka wraz z niepełnosprawnym ojcem oraz apodyktyczną matką na odizolowanej farmie gdzieś w Teksasie. Tęskni za mężem, który walczy z Niemcami gdzieś w Europie, a także marzy aby wyrwać się z rodzinnego domu. Pearl pragnie zostać tancerką, zdobyć sławę i wyruszyć w świat. Kiedy w niedalekim miasteczku pojawia się grupa rekrutująca nowe tancerki, dziewczyna dostrzega swoją szansę. Niestety matka, nie podziela entuzjazmu córki, w takiej ścieżce kariery. Skutecznie stopuje jej zapędy, pragnąc aby ta był przykładną żoną i panią domu, która swoją przyszłość zwiąże z farmą. Okazuje się, że oprócz tańca, Pearl fascynuje się również śmiercią. Dziewczyna ma skłonności do zabijania zwierząt oraz rzucaniu ich trucheł aligatorowi. Postawiona pod ścianą dziewczyna, pogrążająca się w coraz większej rozpaczy i szaleństwie decyduje się na drastyczne metody rozwiązania swojej sytuacji.

Tym razem Ti west stworzył coś co nazwać by można slasherem psychologicznym. Obserwujemy jak Pearl w pogoni za swymi marzeniami coraz bardziej sprzeciwia się matce oraz panującym w domu zasadom. Stopniowo pogrąża się w szaleństwie i ukrytych dotychczas, sadystycznych skłonnościach. Sposób w jaki bohaterka zmienia się na przestrzeni filmu pokazany został w bardzo realistyczny i sugestywny sposób. Mamy do czynienia z prawdziwym studium popadania w obłęd. Do tego okraszonym świetnym aktorstwem.

Główna w tym zasługa Mii Goth, grającą tytułową Pearl. Aktorka już w “X” pokazała sporą gamę swych umiejętności, lecz tutaj wznosi się na absolutne wyżyny. Kilka scen to absolutne mistrzostwo. Szczególnie w pamięć zapadła mi spowiedź głównej bohaterki wyrzucającej z siebie wszystkie emocje i opowiadającej o motywach, które nią kierowały. To prawdziwy majstersztyk, który sprawia, że “Pearl” to nie tylko prosta historia o mordującej dziewczynie, lecz film pokazujący meandry i wykolejenia ludzkiej psychiki.

Jak na slashera przystało mamy tu kilka scen śmierci, choć trzeba przyznać, że reżyser nie epatuje krwią i przemocą. Nie uniknięto pewnych klisz, które wpisują się w ten podgatunek, jednak niektóre sceny są na prawdę dobrze nakręcone. Nie chcę nadmiernie spoilerować, ale spore wrażenie zrobiła na mnie jedna z końcowych scen, kiedy Pearl przygotowuje kolację, czekając na przybycie powracającego z wojny, męża.

Podsumowując “Pearl” to oryginalny i pomysłowy w założeniach slasher, z dobrym aktorstwem. Jest sprawnie zrealizowany, choć widzowie oczekujący większej dawki brutalności mogą czuć się odrobinę rozczarowani. Do mnie trafiło w stu procentach i mam nadzieję, że Ti West oraz Mia Goth powrócą jeszcze do tego uniwersum. Mam wrażenie, że Pearl ma nam jeszcze jakieś historie do opowiedzenia.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *



Witryna arturgrzelak.pl stworzona przez Mariusz Ziółkowski. Wszelkie prawa zastrzeżone arturgrzelak.pl, 2022.