Recenzje – Książki, komiksy

Nowa droga króla grozy

Stephen King w swojej najnowszej powieści pod tytułem Billy Summers odchodzi od ulubionej przez siebie literatury grozy. Tym razem książka jest swoistym połączeniem kryminału i sensacji podlanym silnym wątkiem obyczajowym.

Tytułowy bohater, Billy Summers to były żołnierz. Snajper, mający za sobą służbę w Iraku. Po powrocie do Stanów Zjednoczonych, nauczony zabijać z piekielna precyzją, zostaje płatnym zabójcą. Jak się okazuje jednym z najlepszych w swoim fachu. A drugą rzeczą, która go wyróżnia jest to, że zabija wyłącznie złych ludzi. Po latach wykonywania zawodu decyduje się odejść na zasłużoną emeryturę. Jednak zanim to zrobi pewien dawny klient ma dla niego propozycję. Ostatnie zlecenie okazuje się na tyle intratne i warte ryzyka, że Billy postanawia je przyjąć. Oczywiście nic nie idzie tak jak bohater sobie założył, a sprawy bardzo szybko się komplikują.

Pomysł na fabułę nie jest oryginalny i był już wielokrotnie wykorzystywany w literaturze jak i kinematografii. King jednak przerabia go na swój własny sposób, dodając uwielbiane przez siebie elementy. Mamy tu zatem bohatera, która ma w sobie ukryty talent pisarski. W oczekiwaniu aż cel zlecenia pojawi się w jego zasięgu, Billy Summers przelewa na papier swoją historię. To ciekawy zabieg, dzięki czemu możemy więcej dowiedzieć się na temat życia bohatera. King przedstawia jego trudne dzieciństwo, a następnie traumę wojny w Iraku (co jest mocnym, choć nie do końca wykorzystanym punktem powieści).

Drugim elementem charakterystycznym dla autora jest głęboka warstwa obyczajowa. Gdy Billy Summers przybywa do miasta, w którym ma wykonać zlecenie, musi pozostawać pod przykrywką. Rozmawia z sąsiadami, umawia się na randki i zawiązuje stosunki międzyludzkie. Jak zwykle u Kinga jest to bardzo realistycznie zrealizowane, a także ułatwia czytelnikowi polubienie głównego bohatera, który przecież jest mordercą. Stworzone postaci są wiarygodnie przedstawione i pokazują różne oblicza ludzkiej natury.

Oczywiście najbardziej intrygującą postacią jest sam tytułowy Billy Summers. Inteligentny, podejrzliwy, zabójczo skuteczny samotnik, za którym podąża traumatyczna przeszłość. W pewnym momencie powieści, gdy pojawia się Alice, główny bohater ewoluuje i ujawnia swoją drugą twarz. Niestety nie mogę napisać więcej, żeby uniknąć spoilerów.

Książka praktycznie pozbawiona jest elementów grozy (poza kilkoma nawiązaniami do Lśnienia, ale to raczej taka zabawa z obeznanym w prozie Kinga czytelnikiem). To powieść sensacyjna z elementami thrillera i kryminału i jak widać, chociażby po trylogii Pana Mercedesa, autor czuje się w tym gatunku coraz lepiej.

Podsumowując Billy Summers to bardzo solidna powieść. Dla wszystkich fanów Stephena Kinga pozycja obowiązkowa. A dla pozostałych rzecz zdecydowanie warta sprawdzenia.

 

Inny wymiar wojny

 

 

 

Piekło okopów pierwszej wojny światowej pojawiało się już w wielu świetnych powieściach. Wystarczy wspomnieć Na zachodzie bez zmian Ericha Marii Remarque’a czy Pożegnanie z bronią Ernesta Hemingwaya. Jednak David Diop w swojej książce Bratnia dusza pokazuje, że temat wyżej wspomnianego konfliktu można pokazywać z nowych, nieznanych wcześniej perspektyw. Na tyle atrakcyjnych dla współczesnego czytelnika, że tekst został wyróżniony nagrodą Bookera w 2021 roku.

Alfa Ndiaye, Senegalczyk, który nigdy wcześniej nie opuszczał rodzinnej wioski, walczy w szeregach armii francuskiej. Pewnego dnia jego przyjaciel Mademba Diop, zostaje poważnie ranny. Nie chce umierać w męczarniach. Błaga Alfę, by go dobił. Ten jednak nie znajduje w sobie odwagi, by spełnić prośbę przyjaciela. Gdy Mademba umiera, Alfę zaczynają dręczyć wyrzuty sumienia. Pragnie pomścić kompana i odkupić swoją  winę. Rozpoczyna makabryczny rytuał. Nocami zakrada się za linię wroga, by zabijać niebieskookich niemieckich żołnierzy; odcina im dłonie i zanosi je na francuską stronę. Początkowo jego towarzysze patrzą nań z podziwem, wkrótce jednak pojawiają się plotki, że Alfa, czarnoskóry tyralier, nie jest wcale bohaterem, lecz czarownikiem – pożeraczem dusz.

Styl Davida Diopa nie należy do łatwych. Ciągłe powtórzenia fraz i odrobinę rwana narracja, może odstraszyć niektórych czytelników. Aczkolwiek warto tej dość krótkiej powieści dać szansę. Całość aż kipi od emocji, pokazuje odczucia, które mogły towarzyszyć żołnierzom na frontach pierwszej wojny światowej. Ponadto wprowadza, prawie całkiem nieznany w Europie, element afrykańskiego folkloru i wierzeń. Doskonale współgra to z makabrycznymi wydarzeniami, jakie opisuje autor.

Bratnia dusza to powieść doskonale przemyślana, co świetnie wybrzmiewa w zakończeniu, którego jednak nie chcę Wam spoilerować. Diop wykonał naprawdę kawał dobrej roboty przy konstrukcji fabuły i budowaniu narastających z każdą stroną emocji bohatera.

Nie jest to książka dla każdego. Makabryczne, niekiedy podchodzące pod ekstremalną grozę fragmenty poczynań głównego bohatera mogą przyprawiać o dreszcze. Do tego to ciągle powieść wojenna, więc jeśli ktoś nie lubi tego rodzaju literatury, powinien sobie odpuścić. Niemniej uważam, że to pozycja godna uwagi. Wstrząsająca, na swój sposób kontrowersyjna i przede wszystkim skłaniająca do przemyśleń. A o to przecież w dobrej książce chodzi. Żeby została w umyśle czytelnika jak najdłużej.

 

 

 

Mroczne zakamarki Night City

 

 

Gdzie jest Johnny? to już trzeci tom komiksowej serii w świecie Cyberpunka 2077. Tym razem za scenariusz odpowiada Bartosz Sztybor (który jest również odpowiedzialny za dwa ostatnie tomy komiksowego Wiedźmina), a za stronę graficzną Giannis Milonogiannis. Jest to autonomiczna historia, niemająca nic wspólnego z poprzednimi zeszytami.

Walczący z korporacjami dziennikarz Wallace, zostaje wplątany w śledztwo dotyczące jednej z największych korporacji Night City czyli Arasaki. Ma za zadanie odnaleźć zaginione ciało Johnn’ego Silverhanda, który jakiś czas wcześniej zdetonował ładunek atomowy w wieżowcu należącym do koncernu. Wallace bada kolejne tropy, starając się poskładać kolejne elementy układanki w całość i dowiedzieć się co wydarzyło się w budynku Arasaki.

Trzeba przyznać, że fabuła poprowadzona została bardzo zmyślnie i potrafi zaciekawić czytelnika. Scenariusz pokazuje ciemne strony korporacji oraz całego żyjącego w Night City społeczeństwa. Wpisuje się w klimat kryminałów noir rodem z powieści Raymonda Chandlera. Zresztą sam bohater komiksu, dziennikarz Wallace, to niestroniący od alkoholu idealista, który może poświęcić bardzo dużo aby dotrzeć do prawdy. W toku opowieści zmienia się również jego charakter, a przemiana ta pokazana jest w bardzo wiarygodny i sugestywny sposób. Pod względem scenariusza komiks stoi na naprawdę wysokim poziomie, a jego największym mankamentem jest to, że posiada tylko 68 stron. Intryga, aż się prosi o rozwinięcie i dodatkowe wątki, a tak nim zdąży się rozkręcić już zmierza do finału.

Niestety muszę przyznać, że o ile fabularnie po lekturze Gdzie jest Johnny? byłem usatysfakcjonowany, tak warstwa graficzna mnie rozczarowała. Ilustracje są nijakie, pozbawione błysku i jakiegoś sznytu, który by je wyróżniał. Są po prostu poprawne, co może być spowodowane tym, że w poprzednim tomie (Twój głos) ilustracje były bardziej artystyczne i malarskie. Tutaj niestety zabrakło mi trochę mroczniejszego klimatu, który wpisywał by się w opowieść garściami czerpiącą z kryminałów noir, kojarzących się z przygnębiającymi, deszczowymi tonami.

Podsumowując Gdzie jest Johnny? to solidna opowieść z poprawną stroną wizualną, która może spodobać się nie tylko fanom gry. Pozostaje czekać na kolejne tomy opowieści o Night City i jego mieszkańcach. Ponieważ kryje się tam jeszcze wiele ciekawych historii do opowiedzenia i zilustrowania.

 

 

 

 

 

Klasyka w nowoczesnej odsłonie

 

 

 

Mexican Gothic to meksykańska powieść grozy autorstwa Sylvii Moreno-Garcii, która została wyróżniona Goodreads Choice Award 2020.

Noemí Taboada to młoda dziewczyna pochodząca z zamożnej rodziny. Wolny czas dzieli między wystawne bale i spotkania ze znajomymi, nauką na miejskim uniwersytecie oraz grą na fortepianie. Pewnego dnia otrzymuje list od dawno nie widzianej kuzynki. Choć list jest niejasny i zdaje się napisany przez kogoś trawionego szaleństwem, Noemi wyrusza w podróż na meksykańską prowincję. Tak trafia do położonej na odludziu rezydencji zwanej Wysokim Dworem, należącym do rodziny Doylów, z której pochodzi mąż kuzynki.

Bohaterka od początku wyczuwa, że z tym miejscem coś jest nie tak, a w ścianach domostwa czai się coś dziwnego. Jest twarda i bystra, ma niezłomny charakter, a przy tym nie boi się ani nowego męża kuzynki, demonicznego i urzekającego zarazem, ani jego ojca, wiekowego patriarchy rodu, wyraźnie zafascynowanego Noemí, ani nawet samego domu, który zaczyna dręczyć ją w snach wizjami pełnymi krwi i śmierci.

Wszyscy mieszkańcy zdają się skrywać w sobie mroczne sekrety, a do tego ignorują chęci dziewczyny, która chce pomóc pogrążonej w chorobie kuzynce. Jej jedynym sprzymierzeńcem jest Francis. To najmłodsza z przebywających w Wysokim Dworze osób, nieśmiały i łagodny chłopak, który ulega urokowi Noemi.

Sylvia Morena-Garcia rozwija akcję bardzo niespiesznie, zgodnie z klasycznymi wymogami gatunku. Powoli wprowadza nas w wydarzenia mające miejsce w przeszłości Wysokiego Dworu, ukazuje jego historię oraz panujące w nim zwyczaje. Umiejętnie dawkuje napięcie, buduje niepokojący i ponury klimat, który z czasem zaczyna udzielać się czytelnikowi. Nie epatuje krwią, choć w powieści znajdzie się również kilka bardziej krwawych i mrocznych momentów.

Silną stroną Mexican Gothic jest przede wszystkim sprawnie poprowadzona fabuła. Noemi stara się pomóc pogrążonej w dziwnej stagnacji i apatii kuzynce, przy okazji odkrywając kolejne tajemnice, jakie kryje w sobie posępne domostwo oraz jego nieliczni mieszkańcy. Właśnie mieszkańcy są kolejnym plusem powieści. Oczywiście głównym bohaterem jest Noemi, jednak w ciekawy sposób przedstawieni są wszyscy mieszkańcy Wysokiego Dworu. Każdy z nich ma swoje motywacje oraz tajemnice.

Autorka całymi garściami czerpie z klasyki grozy. Tytuł Mexican Gothic nie wziął się znikąd i choć powieść reklamowana jest w ten sposób, że czerpie garściami z meksykańskiego folkloru, jakoś tego nie odczułem podczas lektury. Nawiązania do meksykańskiej kultury są nieliczne, a akcja równie dobrze mogłaby się rozgrywać w innym miejscu na świecie i sama fabuła by na tym nie ucierpiała.

Na uwagę zasługuje też bardzo dobre wydanie. Wydawnictwo Mova pokazało wysoką jakość zarówno jeśli chodzi o twardą okładkę jak i wnętrze książki.

Powieść czytało mi się całkiem przyjemnie, choć nie dostrzegłem w niej wiele oryginalności. To klasyczna powieść gotycka o nawiedzonym domu, lekko podrasowana nowoczesnym spojrzeniem i narracją. Pozycja solidna, choć nieporywająca.

 

 

Batman w postapokaliptycznym świecie





Batman. Ostatni rycerz na Ziemi to komiks autorstwa Scotta Snydera oraz Grega Capullo. Pierwotnie wydany w ramach DC Black Label, w Polsce ukazał się nakładem wydawnictwa Egmont.

Badając tropy tajemniczej sprawy, Batman wpada w pułapkę i budzi się w Azylu Arkham. Okazuje się, że to odległa o dwadzieścia lat przyszłość, a Bruce Wayne jest młodszy, silniejszy, pozbawiony fizycznych i psychicznych ran i traum, których doznał jako Mroczny Rycerz. Opiekujący się nim Alfred, ciągle wmawia mu, że nie jest Batmanem, a wszystkie wydarzenia są tylko projekcją jego wyobraźni. Jednak Bruce postanawia odkryć tajemnicę swojej przeszłości. Ucieka z Azylu i trafia, do świata jakiego nie spodziewał się zastać. A jego jedynym towarzyszem jest głowa Jokera, zamknięta w słoju.

Punkt wyjścia historii jest dobrze pomyślany i sprawnie przedstawiony. Bohater, przemierzając świat po nieznanej apokalipsie, poznaje jego kolejne elementy i odkrywa tajemnice. Nic nie zostaje podane na tacy, a pewnych elementów, czytelnik będzie musiał domyślić się samodzielnie.

Muszę przyznać, że bardzo dobrze czytało mi się Ostatniego rycerza na Ziemi. Postaci nie są czarno-białe, mamy sporo nowych, oryginalnych elementów (ponieważ historia stanowi samodzielną i odrębną całość), znanych bohaterów w innych odsłonach. Świat i historia przedstawiona na kartach komiksu jest mroczna, brutalna, pełna zwrotów akcji i dobrze poprowadzoną i zaskakującą intrygą. Czytając jesteśmy ciekawi, co stoi za tym, że świat wygląda tak, jak wygląda. Rozwiązanie może nie każdemu przypadnie do gustu i wprawny czytelnik może się go w pewnym stopniu domyślić, jednak całość jest satysfakcjonująca.

Rysunki Grega Capullo dobrze oddają klimat opowieści. Choć muszę przyznać, że o wiele bardziej podobało mi się mroczne oblicze uniwersum Mrocznego Rycerza w wykonaniu Jocka, z niedawno czytanego komiksu Batman, który się śmieje. Kreska Capullo jest solidna i różnorodna, a na szczególną uwagę zasługuję świetne kadrowanie na poszczególnych stronach. Czasami dostajemy ilustrację na całą stronę, a czasami podzieloną na kilka kadrów. Idealnie współgra to z historią, która co chwilę zwalnia i przyspiesza, ciągle utrzymując zainteresowanie czytelnika.

Myślę, że warto sięgnąć po album Ostatni rycerz na Ziemi. Tym bardziej że nie ma on większego związku z głównymi przygodami Batmana, może być czytany jako samodzielna pozycja. I ktoś niebędący na bieżącą z uniwersum Mrocznego Rycerza, jak ja, może czerpać pełną satysfakcję z lektury.

 

 

Krwawa jatka w cyberpunkowym stylu

Trauma Team to pierwszy tom komiksowej serii rozgrywającej się w uniwersum popularnej gry stworzonej przez CD Projekt Red. Pierwotnie ukazała się nakładem wydawnictwa Dark Horse, a polska wersja została przygotowana przez Egmont.

Nadia, ratowniczka medyczna pracująca w Trauma Team International, jako jedyna przeżyła misję ratunkową, która zamieniła się w krwawą jatkę. Gdy decyduje się na powrót do pracy i udział w kolejnym zleceniu, odkrywa, że tym razem jego celem jest ocalenie mężczyzny odpowiedzialnego za śmierć jej partnerów z poprzedniego zespołu. Klient korporacji utknął na setnym piętrze wieżowca pełnego członków wrogiego gangu. Zadanie zamienia się w sprawę osobistą, a Nadia musi wybierać pomiędzy zemstą a lojalnością wobec pracodawcy.

Trzeba przyznać, że punkt wyjścia jest bardzo ciekawy i daje twórcom spore pole manewru. Scenariusz autorstwa Cullena Bunna skupia się przede wszystkim na rozwoju wydarzeń. Bohaterkę oraz jej przemyślenia poznajemy jedynie w kilku retrospekcjach, dających ogólny ogląd na to, co zdarzyło się podczas feralnej misji. Moim zdaniem, gdyby dać więcej miejsca na emocje i pogłębienie charakteru Nadii, wyszłoby to komiksowi na dobre. Ale to w końcu Cyberpunk. Akcja rwie więc do przodu od pierwszej do ostatniej strony, nie dając czasu na odpoczynek. Do tego zakończenie świetnie współgra z całością, pozostawiając czytelnikowi pole do interpretacji.

Ilustracje autorstwa Miguela Valderramy idealnie pasują do scenariusza. Rysunki są chropowate, nieostre, można rzec, że dość oldskulowe, w porównaniu do kolorowych i wygładzonych komiksów superbohaterskich. Ciekawe kadrowanie nadaje albumowi dynamiki i sprawnie napędza wartką akcję. Muszę przyznać, że strona graficzna zrobiła na mnie spore wrażenie.

Podsumowując, Trauma Team jest komiksem umiejscowionym w świecie gry, jednak spokojnie można go czytać bez jej znajomości. To typowy akcyjniak mający umilić czytelnikowi wieczór. Może odrobinę zbyt krótki, ale dający nadzieję, że kolejne części tej serii będą trzymały podobny lub wyższy poziom. Zdecydowanie polecam. Ja się nie zawiodłem.

 

 

Rozczarowujące rozwinięcie uniwersum

 

 

 

Twój głos to drugi tom komiksów rozgrywających się w świecie gry komputerowej Cyberpunk 2077. Pozycja pierwotnie wydana została przez wydawnictwo Dark Horse Comics, a na polskim rynku przez Egmont. Tym razem scenarzystami są nasi rodzimi twórcy, Aleksandra Motyka oraz Marcin Blacha. Za stronę wizualną odpowiada natomiast Daniel Zezelij.

Podczas rutynowej kontroli torów szeregowy pracownik techniczny metra staje się świadkiem starcia gangsterów z pewną tajemniczą kobietą, która w desperacji prosi go o przechowanie czipa. Mężczyzna chce poznać prawdę o przedziwnym wydarzeniu i tożsamość intrygującej dziewczyny. Wyrusza w podróż przez najmroczniejsze zaułki Night City. W trakcie poszukiwań spotka szalonych cyberpunków, pracowników bezwzględnych korporacji oraz wplątuje się w aferę z udziałem słynnego Johnny’ego Silverhanda.

Muszę przyznać, że powyższa pozycja mnie rozczarowała. Po dobrym pierwszym tomie pod tytułem “Trauma Team”, spodziewałem się utrzymania wysokiego poziomu. Niestety fabuła jest dość pretekstowa, jej głównym plusem jest nawiązanie do wydarzeń z gry komputerowej. Poza tym niestety wieje nudą, sztampą i kliszami. “Trauma Team” również nie należał do oryginalnych komiksów pod względem fabularnym, jednak nadrabiał ciekawie pokazanymi postaciami oraz wartką akcją. Tom drugi nie ma ani wartkiej akcji, a bohaterowie nie mają nawet niewielkiego rysu charakterologicznego. Nawet główny bohater, z którym czytelnik powinien się zżyć i mu kibicować, jest nijaki, a jego motywacje niejasne i niczym nieuzasadnione.

Jedynym plusem “Twojego głosy” są rysunki Daniel Zezelija. Są dość malarskie, początkowo wydają się dość niechlujne, ale po dokładnym przyjrzeniu okazują się pełne niewidocznych na pierwszy rzut oka szczegółów. Trzeba przyznać, że taka forma ilustracji jest dość oryginalna i rzadko spotykana. Moim zdaniem nie do końca pasuje do klimatu świata Cyberpunka 2077, ponieważ w niektórych miejscach brakuje im dynamiki, szczególnie w scenach walki. Jednak trzeba przyznać, że rysunki są nietuzinkowe i zapadają w pamięć.

Twój głos” jest sporo słabszy niż tom pierwszy komiksów ze świata Cyberpunka 2077. Jest dość krótki i stosunkowo tani, więc ktoś zainteresowany uniwersum powinien dodać go do swojej kolekcji. Pozostaje mieć nadzieję, że kolejne tomy (które w Stanach już się ukazują) będę o wiele lepsze.

 

 

 

Lęk i odraza przed przyszłością

 

 

 

Powieść Wyborny trup Agustiny Bazterrici to wwiercająca się w głowę dystopia wydana w Polsce przez Wydawnictwo Mova.

Główny bohater Marco pracuje w ubojni. Jednak po tym jak zwierzęta zostały zainfekowany wirusem, przez który ludzie nie mogą spożywać ich mięsa, na całym świecie następuje Przemiana. Kwitnie handel tak zwanym mięsem specjalnym, czyli ludzkim. Prowadzone są specjalne hodowle, a prawo ich dotyczące jest surowe i restrykcyjne. Marco jest dobrym i sumiennym pracownikiem. Poznajemy go, kiedy próbuje się pozbierać po stracie dziecka. Codzienną rutynę zmienia prezent od jednego z kontrahentów. Marco otrzymuje żywą samicę, wartą fortunę na rynku handlu mięsem.

Wyborny trup to powieść wybitna. Nie boję się użyć tego słowa. Przedstawiona przez autorkę wizja świata jest tak poruszająca, wstrząsająca, lecz jednocześnie w pewien sposób fascynująca i skłaniająca do przemyśleń. Opisywane na kartach książki sceny na długo pozostają w pamięci (na przykład kiedy bohater rekrutuje nowych pracowników pokazując im cały proces uboju), wwiercają się w psychikę czytelnika, nie pozostawiając go obojętnym. Makabryczne opisy stają nam przed oczami prawie na każdej stronie. Niby wiemy, że wizja jest nierealna, ale jednocześnie mamy z tyłu głowy myśl, że być może kiedyś się ziści.

Autorka przedstawiła świat bardzo wiarygodnie, pokazując jak łatwo jego mieszkańcy przeszli do nowego porządku. Traktując hodowlanych ludzi jak obecnie traktuje się zwierzęta. Jako pokarm, nie rozumiejąc że odczuwają ból czy strach. Powieść może być odczytywana jako wegański manifest, lecz moim zdaniem bardziej przedstawia prawdę o ludziach, którzy są w stanie zaadaptować się do każdych warunków. Dla własnej wygody i dostatniego życia posuną się do wielu rzeczy, zostawiając za plecami rozsądek, skrupuły czy moralność.

Świetnie skonstruowany jest też główny bohater. Odczuwa ból po stracie dziecka, a jednocześnie codziennie jest świadkiem zabijania na przeróżne sposoby dziesiątek hodowlanych ludzi. W pewnym momencie myślimy, że zaczyna się łamać, nie chce dłużej uczestniczyć w tym procederze, odciąć się i zacząć inne, lepsze życie. Niestety, zakończenie wali czytelnika obuchem w łeb, przez co odkładając książkę zostajemy pozostawieni z mętlikiem w głowie. Naprawdę Agustina Bazterrica wykonała kawał świetnej roboty. Będę wyglądał jej kolejnej powieści. Myślę, że warto zanotować sobie nazwisko tej autorki, ponieważ Wybornym trupem udowodniła, że literatura może być jednocześnie odrzucająca i fascynująca.

Należy również kilka słów poświęcić samemu wydaniu powieści. Wydawnictwo stanęło na wysokości zadania, serwując czytelnikom klimatyczną okładkę, doskonale współgrającą z treścią. Nadaje to całości dodatkowego smaczku.

Wyborny trup to nie jest powieść dla każdego. Mniej odpornych czytelników odrzuci wszechobecna brutalność i dosadność opisów uboju, ćwiartowania i jedzenia ludzkiego mięsa. Wiem, że niektóre sceny zostaną ze mną na zawsze. Ale to właśnie siła tej książki. Potrafi wywołać emocje, poruszyć i dotrzeć do czytelnika. Każe się zastanowić czy tak nie będzie wyglądała nasza przyszłość.

 

 

 

 

 

 

Budząca grozę wizja przyszłości

 

 

 

 

Wyspa Sachalin” Eduarda Wierkina to rosyjska powieść postapokaliptyczna. Dotychczas najbardziej znanym przedstawicielem piszącym podobną prozę zza wschodniej granicy była trylogia “Metro” Dmitrija Głuchowskiego, jednak również Wierkin udowadnia, że Rosjanie szukają nowych dróg i oryginalnych rozwiązań w odrobinę skostniałym gatunku.

Ogólnoświatowy konflikt nuklearny zniszczył większość cywilizowanego świata. Jedynym miejscem, którego nie dosięgła nuklearna pożoga jest Japonia. Znany porządek świata wywraca się do góry nogami. Oprócz promieniowania na świecie szerzy się zaraza zwana mobilną wścieklizną, zmieniającą ludzi w krwiożerce bestie, pragnące jedynie zabijać.

Na tytułową wyspę trafiamy wraz z główną bohaterką, Lilak. Jest to studentka Wydziału Futurologii, pochodząca z bogatej i wypływowej rodziny. Wyruszamy wraz z nią na wyprawę badawczą po Sachalinie, wyspie, która oddziela zniszczony kataklizmami świat, a cywilizowaną Japonię. Autor zabiera czytelnika w podróż, pokazując kolejne miejsca na mapie wyspy. A obraz, który tam dostrzegamy nie należy do zbyt optymistycznych.

Na wyspę próbują się dostać tysiące uchodźców z Chin i Korei, którzy są traktowani jako podludzie. Ich śmierć nikogo nie obchodzi, a ciało umieszcza się w specjalnych spalarniach, gdzie są przetwarzane na mydło lub na opał. Wraz z Lilak odwiedzamy więzienia, w których więźniowie przetrzymywani są w nieludzkich warunkach. Wszechobecna jest bieda, śmierć oraz brak poszanowania dla ludzkiego życia. Całą wyprawę po wyspie można porównać do przechodzenia przez kolejne kręgi piekła, w jakie zamienił się świat. Postaci zamieszkujące Sachalin zdają się szalone, a ich zachowania irracjonalne, choć na Lilak nie robią większego wrażenia. Jest przyzwyczajona do takiego stanu rzeczy.

Lektura “Wyspy Sachalin” jest dość trudna. To nie jest książka przeznaczona dla niedzielnego czytelnika. Dużo tu filozofii, brutalności, długich, czasem nużących opisów czy wręcz poetyckich wstawek. Czuć w powieści niesamowity klimat, stylem nawiązującym do rosyjskiej klasyki, a jednocześnie świeży i wciągający. Szczerze mówiąc, mimo okrucieństw pokazanych na kartach książki, nie mogłem się od niej oderwać. Czekając jakie przeciwności losu tym razem autor sprezentuje bohaterom.

Wyspa Sachalin” to powieść mocna, nie biorąca jeńców, często waląca obuchem w twarz. Nie każdy czytelnik odnajdzie się w tym postapokaliptycznym świecie wykreowanym przez Eduarda Wierkina. Ja wsiąkłem, choć myślę, że wiele osób taki klimat może odrzucić. Sądzę jednak, że warto dać “Wyspie Sachalin” szansę, dla mnie jedna z mocniejszych pozycji jakie czytałem w mijającym roku.

 

 

 

 

 

 



Witryna arturgrzelak.pl stworzona przez Mariusz Ziółkowski. Wszelkie prawa zastrzeżone arturgrzelak.pl, 2022.